Sokolica, Kępa, Gówniak, czyli wypad w Beskid Żywiecki

Sokolica, Kępa, Gówniak, czyli wypad w Beskid Żywiecki

Od dłuższego czasu nie byliśmy w górach. Właściwie to można powiedzieć od zimy, kiedy to celem naszego wypadu był Czupel w Beskidzie Małym. Tym razem plan był ambitny, a mianowicie królowa Beskidów- Babia Góra vel Diablak.

IMG_5187

 

Wyjazd zaplanowaliśmy na 12 czerwca. Data nie jest przypadkowa, bo w następnym tygodniu planowaliśmy jechać na 3 dniowe wędrowanie po Karkonoszach. W związku z tym nasz wypad chcieliśmy potraktować  jako porządny trening i rozchodzenie się po dłuższej przerwie.

Wyjechaliśmy z Tychów około 0:15, jeszcze stacja benzynowa i ruszyliśmy do Zawoi na Przełęcz Krowiarki, skąd wystartowaliśmy. Na miejscu byliśmy po około dwóch godzinach. Po zgaszeniu silnika i świateł okazało się, że jest całkowicie ciemno- las i zachmurzone niebo zrobiły swoje. Dodatkowo zmęczenie po intensywnym dniu i postanowiliśmy się jeszcze chwilę zdrzemnąć. Chwilę, czyli jakieś 30 min.

No dobra, już bliżej jak dalej do 3:00, więc najwyższy czas ruszać.

IMG_508

 

Postanowiliśmy spokojnie podążać w kierunku szczytu. Pierwszy kilometr był solidną rozgrzewką, bo właściwie od początku szliśmy ostro pod górę. Kiedy minęliśmy 2 km dotarliśmy na pierwszy tego dnia szczyt, a mianowicie Sokolicę (1367 m.n.p.m).

Sokolica

Widok z Sokolicy

 

Kilkuminutowy postój wykorzystałem do fotografowania okolicy, jednak czas szybko płynie i trzeba ruszać. Kolejny postój na drugim szczycie, którym jest Kępa (1521 m.n.p.m.). Zmęczenie zaczyna dawać nam we znaki. Trochę dłuższy postój i uzupełnienie energii.

 

Widok z Kępy na Sokolicę

W zasadzie od dłuższego czasu idziemy już praktycznie w kosodrzewinie, a pierwszy etap, poziom lasu już dawno się skończył. Dzięki temu mieliśmy wspaniałe widoki i wypad mogłem potraktować jako świetny plener fotograficzny. Pierwszy raz udało mi się ustrzelić inwersję, która przez kilkadziesiąt minut utrzymywała się jak sądzę nad okolicami Orawy.

IMG_5154

IMG_5151IMG_5148
Wracając jednak na szlak. Była Sokolica i Kępa. Teraz kolejny szczyt, o bardzo ciekawej (lub nie) nazwie- Gówniak. Muszę przyznać, że już kilka razy byłem przekonany, że Babia Góra jest „za zakrętem”, a okazywało się, że do niej jeszcze daleko. Tym razem było tak samo, jak doszliśmy do Gówniaka(1617 m n.p.m.) postanowiliśmy zakończyć nasz wypad. Czasu było już mało(popołudniu szliśmy do pracy) i energii też powoli brakowało. W związku z tym ostatnia okazja na kilka fotografii ze szczytu i wracamy.

 

Powrót szedł nam wyjątkowo sprawnie i po kilkudziesięciu minutach byliśmy już w samochodzie. Zmęczeni, z pewnym niedosytem, ale szczęśliwi wracamy do domu.

Jakaś nauczka na przyszłość?

-więcej chodzić,

-więcej się wysypiać przed wyjściem w góry

…i coś jeszcze?

Chyba tylko cytując klasyka „jeszcze tu wrócimy”. 🙂

w8

Pozdrawiam

Kuba

Możliwość komentowania została wyłączona.

rfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-slide